1a) zacznę od końca - "czeski błąd":
grzech1991 napisał(a):po potraktowaniu programem widdle.
wdidle być powinno a właściwie wdidle3
(generalnie tu ^ chodzi o dyski WD, czyli te produkowane przez WDC
, dyski innych producentów mogą wymagać użycia innych narzędzi)
http://blog.jakub.kasprzycki.name/2012/0...-zbyt.html
1b) problem paranoicznie niskiego czasu bezczynności dotyczy nie tylko serii green (podobno WDC już poprawiło zachowanie tych dysków), również niektóre partie serii red (czyli jakoby dedykowanej do NASów) miały fabrycznie wadliwe* ustawienia, nie będę chyba odkrywcą jeśli dodam, że problem dotyczy też dysków 2,5 cala (i to nie tylko wewnętrznych, również wypusty na USB bywają "skażone", tyle, że w tym wypadku chyba nie każdy model można skonfigurować w/g własnych potrzeb),
ale i nie tylko tego producenta (chociaż konkurencja chyba w żadnej serii aż tak nie przegięła ze skróceniem timeoutu przed parkowaniem głowic)
* - wadliwe w sensie użytku w serwerze NAS czy w innym podobnym zastosowaniu
1c) ponieważ widziałem też opisy dziwnych zachowań dysku po stosowaniu takich narzędzi (wdidle3 umożliwia odczyt parametrów - warto to zrobić przed ich zmianą), raczej należy sprawdzić i zapisać wyniki SMART zaraz po zakupie oraz po jakimś czasie "ciągłej" pracy po zapewnieniu najbardziej typowych warunków pracy w danym zastosowaniu (nie ma wielkiego znaczenia czy będzie to tydzień, czy miesiąc, ale po roku może być już za późno przy 8 sekundach) oraz oczywiście je zinterpretować
1d) zdecydowanie zdrowsza dla dysku jest praca 24/7 niż częste cykle on/off i start/stop
1e) oczywiście niektóre serie dysków to wynik działania działu marketingu, więc nie widzę przeciwwskazań po odpowiednim "podregulowaniu" ustawień w przypadku serii WD green i domowego NASa
1f) mało kto o tym wspomina, ale dla magnetycznych dysków bardzo ważna pod względem niezawodności jest temperatura pracy (przy pracy ciągłej warto zadbać by nie przekraczała 40°C, bo temperatura powyżej 50°C grozi mocno przedwczesną utratą danych!)
2) bez gigabitowej (NIE mówimy: gigabajtowej, bo to inny rząd wielkości) infrastruktury NAS nie ma głębokiego sensu (chyba, że masz na myśli jego inne funkcje niż przechowywanie wspólnych danych dla grupy roboczej, albo tylko okazjonalne przesyłanie plików), bo przy wysyceniu "setki" osiąga się transfery rzędu 12MB/s (na USB2.0 osiąga się przeciętnie między 20MB/s, a 35MB/s zależnie od liczby urządzeń USB rezerwujących pasmo, na USB3.0 praktycznym ograniczeniem są faktyczne możliwości dysku), a już tym bardziej można o tym zapomnieć przy stosowaniu WiFi (nawet ac jest tylko półśrodkiem)
3) nie jestem jakimś strasznym świrem pod względem ciśnienia na bezpieczeństwo danych, ale jednak np. kolekcji cyfrowych zdjęć wolałbym nie utracić przynajmniej do końca życia, więc:
- używam NASa dwu-dyskowego w trybie RAID1 (są lepsze rozwiązania, ale poza moim zasięgiem finansowym)
- robię czasami jego backup na dysk zewnętrzny (USB)
a mimo to przeżyłem sytuację utraty danych (w późniejszym czasie odzyskałem ich 100% ale w momencie gdy były potrzebne nie były dostępne), a oto jak to się stało:
a) nie weryfikowałem poprawności zapisu na dysku zewnętrznym na który NAS się automatycznie backupował
b) padła płyta główna w NASie (właściwie, to nie wiem co się stało, bo nie dociekałem, tylko skorzystałem z gwarancji, została uznana, ale sprzętu nie dostałem, a był to Shuttle Omninas)
c) tym samym zostałem bez sprzętu z danymi "uwięzionymi" na dyskach skonfigurowanych do pracy w RAID1 (i w systemie plików XFS, ale NAS na dyskach zapisuje też swoją konfigurację itd. więc nie chciałem w tym grzebać)
d) jak się okazało dysk USB był fabrycznie wadliwy (Toshiba Canvio), co gorsza padł w trakcie gwarancji, ale ze względu na utratę danych nie skorzystałem z niej, bo nie miałem pewności, czy i co uda się odzyskać z tego co jest zapisane jako RAID, więc odzyskiwałem co się da z dysku zewnętrznego, w międzyczasie jego okres gwarancyjny minął
e) happy-end
no nie do końca happy, bo na całej akcji jestem parę stówek w plecy:
po ~2 latach leżenia dysków odłogiem kupiłem identyczny używany NAS, włożyłem dyski i…
skonfigurował się automatycznie w/g zapisanej na nich konfiguracji (gdybym nie spodziewał się takiego zachowania byłby to zapewne pierwszy szok, bo producent o tym się nawet nie zająknął w dokumentacji) oraz… mam teraz 100% danych, bo tych z dysków pracujących w RAID nic nie utraciłem
w dodatku jak się okazało, to co odzyskiwałem przez kilka tygodni z dysku USB stanowiło ponad 99,99% jego zawartości (konkretnie utraciłem 3 katalogi, które nie były dla mnie istotne, więc je w ostatecznej fazie odzyskiwania po prostu usunąłem, ponieważ w momencie próby odczytu z wadliwych sektorów dysk przechodził w tryb offline i stawał się niedostępny, a prawdopodobnie uszkodzone były tylko 3 pliki, jakkolwiek nie miałem żadnej pewności co do tego jaką część danych odzyskałem, no i z tego powodu odzyskiwanie zajęło mi łącznie koło 2 m-cy, bo chciałem zmaksymalizować prawdopodobieństwo odzyskania niemal 100% danych)
4) co do wyboru to niewątpliwie zawsze jest to jakiś kompromis między ceną, funkcjonalnością i tym ile chcesz poświęcić czasu i "wkładu własnego"na uruchomienie (mam na myśli np. soft alternatywny), po opisanej wyżej awarii zrobiłem research, więc to co poniżej to informacje opierające się głównie na tym co było ~2 lata temu (informacje o synology są nieco aktualniejsze, bo nadal mnie kusiło po porażce ze sklepem WDC… ale cena jest ponad moje możliwości)
4a) Shuttle Omninas
ponieważ mój sprzęt jest wyjątkowo niskobudżetowy (KD-20), to fabrycznie nie ma wielkich możliwości (wbudowany prymitywny mediaserwer + prymitywny klient BT), brak WoL - to jest największa bolączka, bo nie można go zdalnie uruchomić, więc albo pracuje non-stop (nawet jeśli faktycznie nie jest potrzebny) albo wcale
w sumie też dość słaby procek i niewiele RAMu, ale to akurat mi nie przeszkadza,
główny plus, który okazał się jednocześnie strzałem w kolano w sytuacji awarii płyty głównej, to zastosowany system pików XFS, który jest dość mocno odporny na zaniki zasilania, więc sprzęt może pracować bez UPSa (ale nie da się włączyć zdalnie po zaniku zasilania z braku WoL…)
jakkolwiek widziałem metody na uruchomienie na nim shella, a nawet jakieś opisy dotyczące uruchomienia na nim openwrt czy nawet "większego" linuxa (ALE nie wnikałem czy udane)
biorąc pod uwagę moje negatywne doświadczenia (i faktyczną cenę w momencie, gdy był dostępny) oraz fakt, że Shuttle wycofało się z tego biznesu (czyli sprzęt pozostaje bez wsparcia), to oceniam jego wartość na dziś na 100-150zł, natomiast oferty w sieci są zwykle wyższe
podsumowanie - nie polecam, chyba, że znajdziesz gdzieś za grosze i najpierw sprawdzisz czy faktycznie jest możliwość instalacji alternatywnego softu
4b) WD My Cloud (UWAGA nie wszystkie modele i wersje!) - fabryczny soft raczej będzie bezużyteczny, ale:
https://community.wd.com/t/clean-os-debi...ares/93714
a działa na nim Debian, "spiracona" wersja DSM (od Synology) i nawet Ubuntu na niektórych modelach (pamiętamy, że tylko konsola/core!)
można też tanio kupić refurbish'e w dziale outlet
http://store.digitalriver.com/store?Acti...iteID=wdeu
chociaż akurat ja z tym (oficjalnym) sklepem mam jak najgorsze doświadczenia…
(miałem kiedyś w planach właśnie w/w sprzęt, ale mi się odechciało po akcji w której musiałem tam złożyć reklamację, bo zamówiony dysk z akcesoriami dodatkowymi nie został WCALE wysłany, co ustaliłem już po kilku kontaktach z firmą kurierską, ale winnych w sklepie oczywiście nie było, a poziom niekompetencji przekroczył wszelkie granice, włącznie z wygenerowaniem dla mnie listu przewozowego bym mógł odesłać dysk, którego nie dostałem oraz kilkunastoma e-mailami w sprawie zwrotu kasy, bo była stosowana spychologia i co chwilę ktoś inny zajmował się sprawą… aż do momentu, gdy kupiony model zszedł ze stanu, choć właśnie wolałbym dostać sprzęt, bo akurat kupowałem w momencie, gdy złotówka miała dobry kurs i się to naprawdę opłacało, z przeprosinami też się jakoś za bardzo nie postarali, a o skali burdelu niech świadczy to, że w ramach przeprosin nie dostałem nic "na otarcie łez" mimo, że procedura reklamacyjna była wyjątkowo daleka od prawidłowej, a wkrótce później jako "dobry stały klient", oczywiście bez związku z reklamacją, dostałem nieważny kupon zniżkowy…)
zaleta - jest sporo tańszy od Synology, ale nie wiem czy to rozwiązanie nie wymaga już starych niedostępnych w handlu modeli
4c) Synology - drogi jak szlag, ale prawie wszystko "z pudełka", ale wybór modelu zacząłbym np. w tym miejscu:
https://www.synology.com/en-us/dsm/app_p...s/DevTools
w/g realnych potrzeb - od tego zależy model
bo "NAS selector"
https://www.synology.com/pl-pl/support/nas_selector
działa dość kiepsko tj. nie prezentuje wszystkich modeli nadających się do danego zastosowania
ponadto warto sprawdzić czy wybrany model jest nadal wspierany
https://www.synology.com/en-us/products/status
niektóre licencje są dodatkowo płatne
w zasadzie "na dziś" to wybór jest dość jasny - jakiś model DSxx16yy
jeśli ma być 2-dyskowy to xx=2, chyba, że miałby to być jakiś model "pro" czy do montażu w racku (seria RS)
yy - tu małe słowo komentarza np. "se" oznacza model "mocno okrojony", a "j" to "okrojony", więc generalnie to warto porównać modele z tej samej generacji oraz "ten sam" model z różnych generacji (obecnie jest to 16, a właściwie między 14 a 17 zależnie od grupy modeli, wcześniejsze mają niższą wartość tego fragmentu oznaczenia)
4d) o QNAP się nie wypowiem, bo z jakichś powodów wtedy, gdy robiłem research "odpadli w przedbiegach"
chyba chodziło o ceny licencji na monitoring wideo
ale się rozpisałem
ale jeszcze taki "kwiatek do kożucha":
5) większość modeli NASów nie wspiera pracy z dyskami SSD
(brak obsługi TRIM)
PS zacząłem pisać parę godzin temu, po wypowiedzi Grześka jeszcze chyba zanim kupiłeś jedno-dyskowego synology, ale nie miałem czasu na dokończenie (mogłem w sumie opublikować fragment i uzupełnić później)
PPS
mały OFF-topic tym razem nie chodzi o malutki NAS, ale o coś nieco poważniejszego (ale w zasadzie też można to nazwać storage server)
jakiś czas temu (3-4lata?) w robocie miałem problem z dyskami WD black - ponad 20% nowych dysków miało wady fabryczne (partia dysków była dostarczona przez zamawiającego, więc przynajmniej częściowo nie był to jedynie mój problem) co mi przysporzyło naprawdę sporo roboty, oczywiście dyski pracowały w konfiguracji zbliżonej do RAID1 (software'owy mirror) i jakimś cudem mimo dużej liczby wadliwych dysków nie trafiłem wtedy ani razu na dwa równocześnie uszkodzone w parze (to by mi skomplikowało życie trochę bardziej), ale po drugim uszkodzonym dysku pozostałe formatowałem "pełnym formatem" przed użyciem, trafiłem wtedy także na całkowite "trupy z pudełka" (nie wykluczam, że przyczyną takiej liczby wadliwych dysków mógł być transport lotniczy, ale w sumie to nie moja sprawa)
mimo to, dyski z tej serii używamy nadal ze względu na stosunek cena/wydajność
przypomnę, że od wielu lat nikt nie zaleca już pełnego formatowania przed pierwszym użyciem, głównie ze względu na czasochłonność takiej operacji, od tamtego zdarzenia został zmieniony workflow, by zawsze o ile jest to możliwe (jeśli tylko nośniki zostały dostarczone dostatecznie wcześnie) było wykonywane testowe pełne formatowanie dysków
i mimo takich doświadczeń w robocie nie zrobiłem tego samego w domu… (akurat ten jeden raz optymistycznie założyłem, że fabrycznie sformatowany nośnik jest sprawny, w końcu miał być tylko backupem backupu)